środa, 23 września 2015

szóstka

październik 2014, Amsterdam

     Nie wiedziałam, czy dobrze robię. Może akurat nie czuję się dziś tam mile widziana? Może jednak był wobec mnie nieszczery i gdy nie mógł ze mną, to obracał kolejną panienkę? Po drugim pytaniu poczułam dziwne ukłucie w okolicach serca. Cath, to zwykły układ, nie licz na nic więcej.
          - O, Cathi - zdziwił się na mój widok, wpuszczając do środka. - Co się stało, że tak późno do mnie zawitałaś?
          - Lucas dowiedział się o tym, że wymykam się z domu...
          - A... A o nas...? - wyglądał na przerażonego.
          - Nic z tych rzeczy! Po moim trupie się nawet nie dowie. Mogę... Mogę u Ciebie przenocować?
          - Co za głupie pytania zadajesz... Przecież wiesz, że zawsze możesz tu przyjść. Daj torbę i wpadaj do salonu.
          - Najpierw lepiej będzie, jak zahaczę o łazienkę - zachichotał.
          - Słusznie - ruszyłam w stronę łazienki, załatwić wszystkie potrzeby. Na moje szczęście to był ostatni dzień okresu, pewnie go to ucieszy.
     Wróciłam do korytarzyka i czekałam na niego. Było to lekko przyciemnione pomieszczenie, z którym także miałam niezłe wspomnienia.
          - Miałaś się rozgościć - poczułam jego dłonie na moich biodrach. Prowadził prosto na jasną, skórzaną kanapę. - Za chwilę wrócę - zostawił mnie samą, znikając w kuchni. Po chwili wrócił, w ręku trzymając sok, butelkę wódki i dwie szklanki. Wyczuwam jakąś zagrywkę. Zrobił dwa drinki i usiadł obok mnie.
          - To co Ci gadał? - zapytał, podając mi jedną ze szklanek. Westchnęłam ciężko i streściłam mu wydarzenia sprzed trzech godzin, znów czując gęsią skórkę. Od razu nasunęły mi się pytania, może jednak wie wszystko? Jeśli tak, to co wtedy?
     Rozmawialiśmy, obmyślając wszystko i jednocześnie popijając alkohol. Gdy wyczerpaliśmy temat ewentualnych domysłów ze strony mojego brata, chłopak wznowił niedokończoną sprawę.
          - Ale już Ci się kończy?
          - Kalendarzowo pięć dni, jak zawsze.
          - Na moje szczęście - zaśmiał się jak głupi, a ja wywróciłam oczami. Faceci to tylko o jednym... - Brakowało mi tej możliwości - przejechał dłonią po moim brzuchu, a ja już poczułam się jak w niebie. Jego dotyk pobudzał.
     Łącznie dzisiejszego wieczoru wypiłam try drinki, nie miałam ochoty na więcej. W dodatku gdzieś koło jedenastej zachciało mi się spać.
          - Vik... - szepnęłam, ziewając. - Chce mi się spać. Gdzie mam iść?
          - Tym się nie kłopocz, już Cię zaniosę - zaproponował, a  ja leniwie kiwnęłam głową. Ciekawe, gdzie wyląduję.
          - Jakby coś się działo, to jestem w pomieszczeniu obok - okrył mnie kołdrą i po chwili już go nie było. A niewiele potem już spałam.

     Obudziłam się w środku nocy, całkiem wypoczęta. Mój zegar jak zawsze niezawodny. 5:49. Poleżałam jeszcze kilkanaście minut w łóżku, po czym poszłam do łazienki. Lepiej jak się umyję.
     Po wykonaniu wszystkich potrzebnych czynności i ponownym ubraniu się, usłyszałam jak drzwi cichutko się uchylają. Viktor.
          - Co się stało, że już nie śpisz?
          - Wyspałam się... A Ty?
          - Coś nie mogę spać... - znikąd znalazł się obok mnie. Nie zdążyłam nic z siebie wykrztusić, bo poczułam jego ciepłe usta na moich. Hmm.... Chyba wiem, czego chce.
     Wplotłam palce w jego włosy, a ten przeniósł pocałunki na szyję. Jęknęłam cicho, czując jak jego zęby przygryzają delikatną skórę tuż pod uchem. Odchyliłam głowę w lewo, dając mu więcej swobody. Po chwili odsunął się ode mnie i ściągnął moje dłonie z swojej głowy i je pochwycił.
          - Chodź ze mną - szepnął, wyprowadzając mnie z pomieszczenia. Końcowym celem była jego sypialnia, a dokładniej wielgachne łoże. Ręką wskazał, bym na nim usiadła. Gdy to uczyniłam, kucnął przede mną, zerkając prosto w oczy.
          - No skarbie, zabawimy się trochę - wymruczał dłońmi przeczesując moje ciało, od stóp, po talię, by zdjąć ze mnie dresy.
     Położył dłonie na moich kolanach i rozszerzył je w miarę ich możliwości. Gdy już nic nie stanowiło dla niego przeszkody, przystąpił do działania. Przysunął się możliwie najbliżej, po czym oblizał wargi. Spojrzał na mnie ostatni raz, po czym jego język ruszył w ruch. Z początku się droczył, poznawał teren na nowo, potem stał się konkretniejszy. Zagłębiał się coraz bardziej, ale miałam dziwne przeczucie, że to dla niego dalej mało. Złapałam go za głowę i delikatnie docisnęłam bardziej, by mu jakoś pomóc. Moje jęki z każdym ruchem liźnięciem stawały się coraz głośniejsze.
          - Vik zwolnij, proszę... - zastanawiam się, jakim cudem wydostało się to z moich ust. Cóż, bądź co bądź, odpowiedzi nie otrzymałam, bo nie mógł nic powiedzieć. Jego ręce zaciskały się mocniej na moich udach, chciał sobie pomóc w każdy możliwy sposób. Złapałam go za włosy, a moje ciało wygięło się w łuk pod wpływem pulsowania wewnątrz.
          - Ja pierdolę - ledwo wysapałam, powoli opuszczając dłonie. Dalej czułam przyjemne dreszcze. Jego język zniknął, aczkolwiek wiedziałam, że nie skończył. Jego usta nie oddalały się od wejścia, zbierał sok, który zdążył ze mnie wypłynąć.
          - Kogo pierdolisz, hmm? - zapytał, jednocześnie sunąć ustami powoli w górę. Zawędrował pod koszulkę i tam składał kolejną falę pocałunków. Pisnęłam, gdy jego zęby musnęły skórę w okolicy pępka.
          - Ciebie, a niby kogo?
          - Co powiedziałaś? - wynurzył się spod koszulki i zawisł centralnie nade mną.
          - Ciebie - powoli powtórzyłam, a jego oczy momentalnie pociemniały.
          - Chyba się przejęzyczyłaś - mruknął ochryple.
          - Sądzę, że nie - złapałam go za koszulkę i powaliłam na plecy. Nim się spostrzegł już na nim siedziałam, a moje ręce nurkowały pod jego ubrania. Próbował mnie powstrzymać.
          - Mam Cię ubezwłasnowolnić? - pokręcił przecząco głową.
          - To ja chcę Cię dotykać, chcę Ci sprawiać taką przyjemność, o jakiej nawet nie myślisz i byś była tylko i wyłącznie moja - gwałtownie się podniósł, łapiąc mnie w pasie. Jego wargi zachłannie połączyły się z moimi. Zjechałam rękoma w dół, by spróbować dobrać się do jego spodni. Momentalnie zgadł o co mi chodzi i uniósł się, bym mogła sobie bez problemu je z niego zsunąć, wraz z bokserkami.
          - Nawet nie myśl, że łatwo dam się przelecieć - warknął mi na ucho, przygryzając jego płatek.
          - Myślę, że zmienisz zdanie - ponownie pchnęłam go na materac  i zawisłam centralnie nad nim,
          - Diablica - przesylabizował, dalej mówiąc ochrypłym tonem.
          - Wiem to - zachichotałam. "Nadziałam" się na jego wyprężonego członka. Jęknął cicho, gdy wykonałam pierwszy okrężny ruch. Złapałam go za nadgarstki i odciągnęłam je za jego głowę, nie przerywając pracy moich bioder.
          - Czemu mi to robisz? - spytał słodko, trącając swoim nosem mój.
          - Też mam pełne prawo do sprawiania Tobie przyjemności. I też chcę coś robić.
          - Ale już to robisz.. Na przykład to, że mi się oddajesz.
          - Dla mnie to nadal za mało. Żądam równouprawnienia.
          - Chcieć to sobie możesz, wcale Ci nie bronię - przygryzł mi wargę. - Ale czy to dostaniesz to jest już całkiem inną sprawą.
          - Jeszcze się przekonamy... - przyspieszyłam swoje ruchy, co wyglądało ciut komicznie. Złapał mnie w talii, chcąc pomóc mi utrzymać stałe tempo. Z każdą chwilą temperatura rosła coraz bardziej, nasze jęki były głośniejsze, przeplatane salwami przekleństw...
          - Nie wytrzymam...
          - Nie masz wyboru - warknął. - Musisz, nie możesz spękać.
     Nic nie wydostało się z moich ust w odpowiedzi, no może prócz donośnego krzyku podniecenia spowodowanego osiągnięciem szczytu.
     W pełni zadowolona opadłam na niego. Jego ręce przeniosły się na plecy i przycisnęły do jego mokrego ciała.
     Mieć kogoś takiego jak on... Przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W każdej chwili dostępny, pocieszy, przytuli kiedy trzeba... W każdej możliwej chwili, no może pomijając święte dni, zagwarantuje Ci niesamowite doznania...
          - Piękna, nie śpij - przejechał palcami po moim tułowiu. Poruszyłam głową, ustami muskając jego klatkę piersiową.
          - Misiu, nie śpię - uniosłam się i pocałowałam go. Czy on aby na pewno jest tylko od tego?
     Obrócił mnie na plecy, nie przerywając czułości. Kolejny raz z nim odczuwałam ogromną satysfakcję i przyjemność podczas stosunku. Tylko z nim... Były to wspaniałe chwile.
          - Kocham jak to robisz - wyjęczałam, a on spowolnił i stał się dokładniejszy. Złapałam go za tyłek, a ten się zaśmiał, po czym cmoknął w brodę.
          - Jak będziesz robić tak dalej, to prędzej, czy później zejdę, zobaczysz.
          - Wiem, że mi tego nie zrobisz.
          - Nie bądź tego taki pewny.
          - MI tego nie zrobisz... - przejechał ręką po moim policzku, by połączyć nasze usta w namiętnym pocałunku. Przeniosłam dłonie na jego włosy i wplotłam w nie palce, pogłębiając czułość.
          - Bądź tu ze mną... Już na zawsze - poprosił, a moje serce się przełamało pod wpływem dziwnego uczucia, którego jeszcze nie odczuwałam.
          - Będę - obiecałam, patrząc mu prosto w oczy.




______________


No to się słodko robi :v jak zawsze robię sielankę XDDDD ale nie zawsze ona trwa, hehehehehe :3
liczę, że się podoba i widzimy się za dwa tygodnie! :) 

2 komentarze:

  1. Ohohoh można określić to tylko i wyłącznie dwoma słowami.
    Ostro i cudowne ahahaha <333
    Końcówka *-*
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię sielanki! :D
    Tylko szkoda że ta sielanka nie może trwać przez całe opowiadanie :(
    Końcówka zajebista!
    Czekam na kolejne rozdziały! :3

    OdpowiedzUsuń