lipiec 2014, Amsterdam
Godzina do spotkania z Viktorem zbliżała się nie ubłagalnie. Coraz trudniej było mi wyczekać do powtórki z wrażeń. Moje podbrzusze było jak najbardziej za tym. Umówiliśmy się, że o 23:15 ma czekać przed domem, w miarę bezpiecznej odległości, by Lucas go nie zauważył.
Na piętnaście minut przed planowanym wyjściem, udałam, że idę spać. Jak zawsze. Przebrałam się odpowiednio dla nadchodzącej okazji. Potem - standardowo już - wyszłam przez okno i ruszyłam do niego.
- Wiesz, co lubię - warknął, przyciągając mnie do siebie. Naparł swoimi ustami na moje, powstrzymując jakikolwiek ruch.
- Klub, czy bezpośrednio do Ciebie?
- Musisz mi zrekompensować tydzień bez kontaktu z Tobą... - wymruczał, jeszcze kilkakrotnie muskając moje wargi. Po chwili już się kierowaliśmy do niego.
- Brakowało mi tego - jęknął, przypierając mnie do ściany. Jego dłonie bez niczego zaczęły buszować po moim ciele, wpełzały pod sukienkę, rozpalając mnie bardziej. Jego usta pozostawiały mokre cmoknięcia na szyi, czy innych odkrytych częściach ciała.
- Dziś masz zamiar być uleglejsza, czy utrzymujesz ten sam poziom?
- Jak myślisz? - złapałam go za policzki i przybliżyłam sobie jego twarz do mojej.
- Liczę, że będziesz posłuszna - przerwałam mu kontynuację wypowiedzi namiętnym pocałunkiem. Nie przerywając powoli ruszyłam przed siebie, starając się trafić do jakiegokolwiek pokoju.
- To błędnie liczysz - zassałam skórę tuż pod uchem, a on cicho stęknął.
- Chociaż raz... - szepnął błagalnie, a ja się cicho zaśmiałam. Nasza wędrówka skończyła się w kuchni... Odsunęłam się od niego i ruszyłam w stronę czteroosobowego stołu. Odstawiłam krzesło i wdrapałam się na niego. Oblizał wargi i prędko do mnie dołączył. Złapał za krańce bluzeczki, po czym przeciągnął ją mi przez głowę. Jedna z jego dłoni niemal jak z automatu zawędrowała niżej, a druga zatrzymała się w okolicach piersi. Złapałam ją i przesunęłam wzdłuż brzucha. Wpatrywał się we mnie z pożądaniem jakiego jeszcze nigdy nie widziałam... Zsunęłam z niego koszulkę, potem zabrałam się za spodnie. Opuszkami palców przejechałam po jego podbrzuszu, następnie po bokserkach, gdzie poczułam jego kolegę we wzwodzie...
- Czekał na Ciebie - w środku aż rozpływałam się z podniecenia. Rozmarzona przymknęłam oczy i opadłam na stół. Jego palce bez krępacji krążyły po całym ciele, rozpalając coraz bardziej.
- Viktor... - wyjęczałam. Wślizgnął je za moje majtki. - Proszę Cię, zacznij wreszcie - zdjął ze mnie majtki.
- Muszę się Tobą nacieszyć - poczułam jego pocałunki po wewnętrznej stronie ud. Z każdą chwilą zbliżał się coraz bardziej do upragnionego celu... Zacisnęłam nogi wkoło jego głowy.
- Masz mnie przelecieć - zażądałam. Powoli podniósł wzrok, po czym oblizał wargi i chytrze się uśmiechnął. - Vik... - chuchnął w samo wejście. - Fischer! - zaśmiał się, powracając do pionu.
- Słucham Cię, Andersen.
- Żądam i pragnę, abyś się ze mną pieprzył. Tu i teraz, na tym stole.
- Ta opcja mi odpowiada - pocałował mnie bez najmniejszej zapowiedzi, po czym po chwili droczenia się, znalazł się we mnie. Powoli i dokładnie ruszał biodrami, raz po raz wypełniając mnie całą swoją długością. Jak mi brakowało tego przez ten czas! Wsparłam się na dłoniach i natrafiłam na jego rozpalone usta. "Wprosiłam się" swoim językiem, powodując kolejny wybuch namiętności.
- Vik... Szybciej - wyjęczałam znad jego warg, a on ani śmiał się mnie posłuchać. W dodatku jeszcze śmiał się zatrzymać. - Proszę Cię - pokręcił przecząco głową.
- Chcę Ci pokazać jak się konczy się sprzeciwianie mojej osobie - patrzyłam się na niego jak na idiotę. Czemu on mi to robi?
- Viktor....
- Csii - przygryzł moją dolną wargę. - Sprawi Ci to taką przyjemność, jakiej dawno nie doznalaś.
- Na to liczę - odchyliłam głowę, a on zaczął obsypywać słodkimi cmoknięciami szyję.
W pewnym momencie, gdzieś po drugiej malince wznowił powolne ruchy. Zamknęłam oczy, całkowicie się mu oddając.
Czułam, że niedługo dojdę. Wiedziałam też, że on się zbliża do swojego orgazmu. Znów przystopował, co mnie z lekka wkurzyło.
- Czemu się tak cackasz? - mruknęłam, oddychając głęboko.
- Na sam koniec będziesz błagała, bym się cackał - gdy się wszystko uspokoiło, znów powrócił do powolnego torturowania.
Ową torturę powtórzył jeszcze czterokrotnie, nim wrócił do normalnego tempa. Moje jęki zamieniły się w krzyki, zresztą on też nie był lepszy.
- Nawet nie przestawaj - warknęłam, a on jeszcze przyspieszył. Po chwili czułam jak wszystko we mnie pulsuje. Krzyknęłam ostatni raz, po czym dołączył się do mnie w swoim orgazmie.
- Prosiłam o cackanie? - zapytałam po kilku minutach, gdy każde z nas się ogarnęło.
- Zawiodłem się tak trochę - udał zasmuconego - Liczę na rekompensatę.
Wywróciłam oczami, powoli zbliżając się do niego. On ze śmiechem cofał się do tyłu, w kierunku wyjścia z kuchni.
- Gdzie uciekasz? - otworzył kolejne drzwi i znaleźliśmy się w sypialni, z którą mam wspaniałe wspomnienie... Momentalnie przygryzłam wargi. Zauważyłam ten błysk w jego oczach, dokładnie taki sam, jak wtedy... Dystans między nami drastyczne się zmniejszył, ściana była coraz bliżej mnie. Nawet nie próbowałam uciec, chciałam, by wykorzystał mnie w każdy możliwy sposób.
- Jestem Twoja - wyszeptałam, gdy stał już przede mną, gotowy na dalszą przyjemność.
październik 2014, Amsterdam
Kiedy Viktor wpadał do Lucasa, całkowicie się nie zauważaliśmy. Nie powiem, że trochę mnie to bolało, ale starałam się to ignorować. Za to, gdy brat wyjeżdżał na mecze... Nawet zdarzyło się, że "spotykaliśmy" się właśnie u mnie...
- Hej skarbie - wymruczał, gdy tylko otworzyłam drzwi. Znów wykorzystał fakt, że go nie było... Ale tym razem pojechał tylko do marketu! Do cholery, Fischer. Stąpasz po cienkim lodzie.
Jego usta bez niczego natrafiły na moje, a ręce pod koszulkę.
- Nie mam niczego przeciwko Tobie w dresie... Ale osobiście wolę Cię bez ubrania - wyszeptał, przygryzając mi wargę.
- Nie mam nic przeciwko temu, co się teraz dzieje, ale wiesz... Lucas może wrócić w każdej chwili.
- Pragnę Cię, do cholery.
- Nie mogę... Jeszcze nie teraz... Ale spokojnie, już ma się ku końcowi - mimowolnie westchnął. Na chwilę się wyswobodziłam z jego uścisku i przekręciłam zasuwkę. Wróciłam do niego i pogładziłam go po policzkach. - Nie moja wina, że każda dziewczyna ma okres.
- Ale to jest takie idiotyczne.
- To, że miesiączkuję oznacza, że nie jestem w ciąży, halo. Jeśli bym tak nagle przestała, wiesz co to by oznaczało, prawda?
- Że wpadliśmy, to oczywiste. Ewentualnie, że jesteś chora.
- A tego chyba nie chcemy? - zagryzł wargi. Usłyszeliśmy trzask klucza w zamku. Momentalnie wpadliśmy do salonu.
- Do rozmowy wrócimy potem - szepnęłam, przechodząc do kuchni. Wstawiłam wodę, by przyrządzić jakiś ciepły napój, w końcu to połowa października, z każdym dniem na dworze jest coraz chłodniej. Minęły trzy i pół miesiąca od kiedy tu jestem, matka się nie interesuje mną, jest dobrze... Oby tak na zawsze pozostało. Tu jest mi dobrze i tu chcę zostać.
- Hej mała - zawołał Lucas. Wywróciłam oczami, zawsze tak mówi.
- Hej duży! - wyszczerzyłam się, tuląc się do niego.
- Będziemy musieli potem poważnie porozmawiać - rzekł z powagą, a ja się przeraziłam. Kiwnęłam powoli głową i wróciłam do swoich czynności. Poważna rozmowa? Niby o czym? Kurwa.
Zalałam trzy kubki wrzątkiem i przeniosłam je na tackę. Ruszyłam do salonu i położyłam je na stole. Viktor od razu zauważył zmianę mojego nastroju. Wyczulony. Może to dobrze?
Fischer wyszedł jakieś dwie godziny potem. Mój brat tak od razu nie przyszedł, czekał na odpowiedni moment...
- Kiedy miałaś mi powiedzieć o tym, że co noc uciekasz z domu? - zaczął całkiem spokojnie, a ja się przeraziłam. Jakim cudem on wie? Kto mu to powiedział?
- Że co?
- Pytam się, kiedy chciałaś mi to powiedzieć - dalej milczałam. - Catherino, do cholery! Pytam się.
- Ty nic nie rozumiesz... Absolutnie nic... - wybiegłam z salonu i zamknęłam się w swoim pokoju. Co jak wie o Viktorze? Ale... skoro się o niego nie pytał... Może jednak nie wie?
- Cath! - walnął w drzwi. - Otwieraj!
- Nie mam zamiaru!
- Co Ty ze sobą robisz?!
- Nic nie wiesz! - zawiasy powoli się mu poddawały... Podniosłam się z łóżka i rzuciłam na szafę.
- To może z łaski swojej mi powiesz?! - krzyknął.
- I tak nic nie zrozumiesz! - wyjęłam z niej dużą torbę i spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Otworzyłam okno i... tak po prostu wyszłam. Mówiłam, nikt mi życia nie będzie układać.
dum dum dum duuuum! zniszczę Wam trochę wizję :v tak jak sobie życie. XD
- Hej skarbie - wymruczał, gdy tylko otworzyłam drzwi. Znów wykorzystał fakt, że go nie było... Ale tym razem pojechał tylko do marketu! Do cholery, Fischer. Stąpasz po cienkim lodzie.
Jego usta bez niczego natrafiły na moje, a ręce pod koszulkę.
- Nie mam niczego przeciwko Tobie w dresie... Ale osobiście wolę Cię bez ubrania - wyszeptał, przygryzając mi wargę.
- Nie mam nic przeciwko temu, co się teraz dzieje, ale wiesz... Lucas może wrócić w każdej chwili.
- Pragnę Cię, do cholery.
- Nie mogę... Jeszcze nie teraz... Ale spokojnie, już ma się ku końcowi - mimowolnie westchnął. Na chwilę się wyswobodziłam z jego uścisku i przekręciłam zasuwkę. Wróciłam do niego i pogładziłam go po policzkach. - Nie moja wina, że każda dziewczyna ma okres.
- Ale to jest takie idiotyczne.
- To, że miesiączkuję oznacza, że nie jestem w ciąży, halo. Jeśli bym tak nagle przestała, wiesz co to by oznaczało, prawda?
- Że wpadliśmy, to oczywiste. Ewentualnie, że jesteś chora.
- A tego chyba nie chcemy? - zagryzł wargi. Usłyszeliśmy trzask klucza w zamku. Momentalnie wpadliśmy do salonu.
- Do rozmowy wrócimy potem - szepnęłam, przechodząc do kuchni. Wstawiłam wodę, by przyrządzić jakiś ciepły napój, w końcu to połowa października, z każdym dniem na dworze jest coraz chłodniej. Minęły trzy i pół miesiąca od kiedy tu jestem, matka się nie interesuje mną, jest dobrze... Oby tak na zawsze pozostało. Tu jest mi dobrze i tu chcę zostać.
- Hej mała - zawołał Lucas. Wywróciłam oczami, zawsze tak mówi.
- Hej duży! - wyszczerzyłam się, tuląc się do niego.
- Będziemy musieli potem poważnie porozmawiać - rzekł z powagą, a ja się przeraziłam. Kiwnęłam powoli głową i wróciłam do swoich czynności. Poważna rozmowa? Niby o czym? Kurwa.
Zalałam trzy kubki wrzątkiem i przeniosłam je na tackę. Ruszyłam do salonu i położyłam je na stole. Viktor od razu zauważył zmianę mojego nastroju. Wyczulony. Może to dobrze?
Fischer wyszedł jakieś dwie godziny potem. Mój brat tak od razu nie przyszedł, czekał na odpowiedni moment...
- Kiedy miałaś mi powiedzieć o tym, że co noc uciekasz z domu? - zaczął całkiem spokojnie, a ja się przeraziłam. Jakim cudem on wie? Kto mu to powiedział?
- Że co?
- Pytam się, kiedy chciałaś mi to powiedzieć - dalej milczałam. - Catherino, do cholery! Pytam się.
- Ty nic nie rozumiesz... Absolutnie nic... - wybiegłam z salonu i zamknęłam się w swoim pokoju. Co jak wie o Viktorze? Ale... skoro się o niego nie pytał... Może jednak nie wie?
- Cath! - walnął w drzwi. - Otwieraj!
- Nie mam zamiaru!
- Co Ty ze sobą robisz?!
- Nic nie wiesz! - zawiasy powoli się mu poddawały... Podniosłam się z łóżka i rzuciłam na szafę.
- To może z łaski swojej mi powiesz?! - krzyknął.
- I tak nic nie zrozumiesz! - wyjęłam z niej dużą torbę i spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Otworzyłam okno i... tak po prostu wyszłam. Mówiłam, nikt mi życia nie będzie układać.
______________
dum dum dum duuuum! zniszczę Wam trochę wizję :v tak jak sobie życie. XD
liczę, że Wam się podoba! :)
uhuhuh to się podziało :o
OdpowiedzUsuńBrakuje mi dosłownie słów :/
Po prostu cudowne ♥
A zdjęcie awww *.* rozpływam się <3
Czekam na kolejny
Buziaki :*
Co jak co, ale ta laska mogłaby się ogarnąć.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
o ja Cię pieprzę
OdpowiedzUsuńJa bym szła za głosem serca, ale takie życie pewnie by mi odpowiadało :v 3niewiernaWika
Czekam na kolejny! :*
Megaaa :) nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu :)
OdpowiedzUsuńWow.. Jestem pod mega wrażeniem!
OdpowiedzUsuńNiech idzie za głosem serca! :3
Rozdzial cudowny!
Czekam na więcej! :D