środa, 15 lipca 2015

jedynka

     koniec czerwca 2014, Aalborg 

     Kolejny wieczór, kolejny spędzony w moim ulubionym klubie. Renomę dawno sobie wyrobiłam, każdy tu mnie zna, a niektórzy aż za dobrze... Mimo to podoba mi się mój styl życia i za nic w świecie go nie zmienię. Matka często mi truje, że powinnam się uczyć, bo nic w życiu nie osiągnę, ale jak widać, nie ruszyło mnie to. Może kiedyś... Ale nie teraz, zależy mi, by wykorzystać życie w pełni. A co do tego, jak kończy się to wszystko... To wina alkoholu, nic więcej. Nigdy nie poczułam nic nadzwyczajnego do któregokolwiek z facetów, którzy zdążyli mnie poznać z tej drugiej strony...
     W klubie byłam gdzieś do pierwszej, może drugiej, opuściłam go w towarzystwie nieziemskiego blondyna o niebieskich oczach i pociągających ustach, których już zasmakowałam i to niejednokrotnie. A noc... Chyba rozpisywać się nie muszę - była bajeczna, okazał się świetny nie tylko w bajerowaniu, ale także w łóżku, mm.
     Przebudziłam się około ósmej, on smacznie spał, cicho chrapiąc. Ostrożnie wstałam z łóżka, ubrałam się i chwilę na niego popatrzyłam. Szkoda trochę mi było tak wychodzić, ale okazał się za łatwy. Potem wyszłam z pokoju, a potem motelu i złapałam taksówkę, by wrócić do domu.
          - Gdzie Ty tak długo się szlajałaś?! Znowu się puszczałaś?! - od samego wejścia usłyszałam krzyki rodzicielki.
          - Nie. Byłam na imprezie i dobrze się bawiłam.
          - Jasne. Już Ci w to nie wierzę. Nie trzeba Ci chyba wypominać tego, że większość miasta ma Cię za dziwkę, prawda? To jest takie oczywiste...
          - Nikt mnie za nią nie ma!
          - Nawet nie wiesz, jaki wstyd jest wyjść z domu, bo już mnie obmawiają!
          - Co to ma do mnie? Nie mój problem, a Twój.
          - O nie, tak już nie będzie. Masz osiemnaście lat, możesz decydować sama o sobie. Albo przystaniesz na moje zasady - spojrzałam na nią jak na kosmitę - i się ogarniesz, albo wylatujesz do Lucasa!
          - Nawet nie mam zamiaru się stąd ruszać! - krzyknęłam. Lucas to mój starszy brat, który dwa lata temu opuścił Danię, by grać w Ajaksie Amsterdam. Przez to ucierpiały nasze kontakty, które do tego czasu były świetne. Po wyjeździe uległy totalnemu ochłodzeniu, a teraz co? Mielibyśmy spróbować znowu? Czy po prostu szuka sposobu na wyrzucenie mnie z domu?
          - Jedziesz, albo się zmieniasz! Nie niszcz sobie życia!
          - To moje życie, nie Twoje i będę robić z nim co chcę!
          - Tak już nie będzie! Dopóki mieszkasz pod moim dachem, nie będę znosić Twoich kolejnych wybryków! Oby Lucas Cię przywrócił do normalności, bo skończysz w burdelu!
     To był cios poniżej pasa - usłyszeć TAKIE słowa od własnej rodzicielki... Nie, ja z nią nie wytrzymam, nie po tym, co powiedziała...  Przygryzłam wargi, wstrzymując się przed wybuchem.
          - Kiedy jest wylot?
          - Nagle taka potulna się zrobiłaś?
          - Nie Twój interes. Mów - rozkazałam.
          - O 10:30, masz niewiele czasu - zerknęłam na zegarek, 8:19. Odejmijmy godzinę na lotnisko...
          - Za godzinę będę spakowana. Teraz zostaw mnie w spokoju - nie zdążyłam mrugnąć, a kobiety już nie było.
     Fakt, to że się zmieniłam było widać jak na dłoni. Na szczęście Lucas nic nie wiedział o tym, gdy przyjeżdżał to albo mnie nie było, albo zgrywałam świętoszkę.
     Teraz przyjdzie mu poznać prawdziwą wersję mnie... Paląca, pijąca... Może nie będę się rozgadywać i ograniczę się do jednego słowa: ZDEMORALIZOWANA. Ale cóż, nikt nie miał na mnie wpływu, nie miał mnie kto naprowadzić na tę "dobrą drogę". Matka pewnie liczy, że braciszek coś zmieni. Niech liczy dalej, nadzieja matką głupich.
     Oby wszystkie moje rzeczy tam się przydały, nie mam chęci na łażenie po sklepach w poszukiwaniach ubrań, wolę ten czas przeznaczyć na bardziej istotne rzeczy... A mianowicie zagłębianie ciekawych miejsc, do których wstęp jest dla nielicznych...
     Gdy się spakowałam, sięgnęłam po papierosa, pakowanie się jakoś mnie odprężyło, ale czegoś mi brakowało... Czegoś, co zagwarantować mógłby mi tylko zapach dymu. Zapaliłam szluga i mocno się zaciągnęłam. Tak, tego było mi trzeba. Powoli wypuściłam dym z ust, patrząc się na niego z zainteresowaniem. Uwielbiałam się na niego patrzeć, szare kłęby, układające się w wymyślne wzory, których za Chiny nie da się powtórzyć.
     Nim się spostrzegłam, spaliłam drugiego. Wyniszczam się po całości. Nie skusiłam się na trzeciego, bo do pokoju weszła mama.
          - Chodź, spóźnisz się - odezwała się spokojnym tonem. A ja bez niczego się podniosłam i zgarnęłam z biurka dwie najważniejsze dla mnie rzeczy-telefon i paczkę fajek. Kobieta westchnęła tylko, widząc moje poczynania.
          - I tak mnie nie zmienisz. Nikt mnie nie zmieni.
          - Nim się urodziłaś, to chyba musiałaś poznać diabła...
          - Nie bez powodu nazywają mnie jego córką - mruknęłam pod nosem.
     Opuściłyśmy dom i wsiadłyśmy do auta, uprzednio chowając moją walizkę do bagażnika. Po pół godzinie jazdy znalazłyśmy się u celu.
          - Wiesz... Mimo wszystko, liczę, że jak będę Cię odbierała od Lucasa za pół roku, to się zmienisz - szepnęła, przytulając mnie na pożegnanie. - Przestaniesz śmierdzieć papierosami, ubierać się i zachowywać jak dziwka...
          - Starczy - urwałam krótko. - Do zobaczenia - schwyciłam rączkę walizki i ruszyłam samotnie na lotnisko. Po przebyciu przez odprawę, znalazłam się w samolocie, gdzie miał mnie czekać nowy rozdział życia.
   
     90 minut lotu i jesteśmy na miejscu. Zdążyłam odebrać moje rzeczy, gdy mój telefon się rozdzwonił. Lucas.
          ~ No hej mała, już jesteś?
          - Tak, przed chwilą wylądowałam. A Ty gdzie jesteś?
          ~ Przed lotniskiem, czekam z niecierpliwością ~ zaśmiałam się cicho i się rozłączyłam.
     Ruszyłam powolnym krokiem do wyjścia. Nadal było jasno, w końcu jest to pełnia lata.
     Miasto na pierwszy rzut oka prezentował się ładnie. Zobaczymy, jak to będzie potem...
          - Cześć Mała! - przytulił mnie na powitanie. - Nie spodziewałem się, że będziesz chciała tu przylecieć - ja też się nie spodziewałam, że będę musiała tu zawitać, pomyślałam.
          - No widzisz, ma się ten talent do robienia niespodzianek - starałam się na realistyczny śmiech.
          - Co słychać u mamy?
          - Bardzo dobrze! - kolejne kłamstwo. - Obiecała, że niedługo nas odwiedzi.
          - O, to dobrze! - schował moją walizkę do samochodu. - Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli zabiorę Cię w najbliższym czasie na trening Ajaksu.
          - Nieee, skądże. Z chęcią poznam Twoich kolegów - kiwnął głową i ruszyliśmy w stronę jego domu. Jechaliśmy kilkanaście minut w milczeniu.
     Zastanawiałam się, co mu powiedzieć, czy w ogóle ma się dowiadywać o tym, jak teraz żyję, co robiłam do czasu, kiedy tu przyjechałam... A może jednak lepiej nie? Nie chcę mu niszczyć życia...
          - Co tak milczysz?
          - A nic... Po prostu...
          - Nie masz się czym stresować! - wtrącił. - A na pewno nie tym, że będziesz ze mną mieszkać, w końcu robiłaś to przez 16 lat.
          - No wiem... - uśmiechnęłam się blado. - Lucas... - zerknął na mnie. - Tęskniłam za Tobą i to bardzo - w ostatniej chwili się zawahałam. W sumie to co mu powiedziałam też było prawdą. Tęskniłam za nim i za tym, że mogliśmy o wszystkim porozmawiać... Teraz niestety nie możemy, lepiej nie wiedzieć, jak zareaguje, gdy dowie się całej prawdy o mnie... Uh.
          - Też za Tobą tęskniłem - pochylił się i cmoknął mnie w czoło. - Liczę, że nadrobimy ten stracony czas! - hmm... Zobaczymy...


______________
Nie, żebym nie pamiętała o tym ff, czy coś... tak się złożyło, że wolę prowadzić dwa fanfiction, a nie jeszcze dobijać trzecim. Ale na prośbę mojej Mii dodaję tutaj, bo biedna nie ma co czytać :( 
Liczę, że jeszcze coś pamiętacie z tego "cudnego" początku, a także będziecie gotowe na to, że pewnie za jakiś miesiąc pojawi się tutaj dwójka ;) Oczekujcie kolejnego! Tschau :)

P.S. Wszelkie pytania kierujcie na mojego NOWEGO aska, http://ask.fm/dominiquebk_

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział <3
    Coś czuję, że braciszek będzie miał problemy z nią i to nie małe
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego piłkarza kojarzę, jest postęp!
    Wreszcie będę miała jakieś pojęcie o głównym bohaterze Twojego opowiadania ♥
    Rozdział świetny. Lucas będzie miał niezły kłopot pod dachem, że się tak wyrażę, ehę.
    Nie zostaje mi nic innego jak czekanie na dwójkę! Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudooo *.*
    Lucas się nią zaopiekuje, a może jednak jest osoba, która ją zmieni :))
    I tą osobą może jest nieziemski blondyn o nieziemskich oczach XD
    Czekam na kolejn
    Buziole :***

    OdpowiedzUsuń
  4. jest świetnie! historia po prostu idealna omomomom *-*
    coś czuję, że na treningu Ajaxu wydarzy się coś co całkiem zmieni życie naszej bohaterki ^^

    OdpowiedzUsuń